Showing posts with label fimo. Show all posts
Showing posts with label fimo. Show all posts

Wednesday, November 7, 2007

warsztat 21

No zabralam sie wreszcie za napisanie relacji z warsztatu,
bardzo was wszystkich serdecznie przepraszam, ale mam urwanie glowy i jakos nie moge sie zebrac, ani do czytania moich ulubionych blogow robotkowych, ani do napisania czegokolwiek skladnego. I dzis pewnie tez tak zrobie, wkleje fotki i juz.
to chyba ten czas przedswiateczny, jak zwykle wczesnie zawital i jak zawsze miesza i miesza i goni i pedzi...
No ale do dziela:
ostatnio na tapecie fimo. fimo to taka masa plastyczna poli costam, pochodna modeliny i tak jak ona utwardza sie w piekarniku.
Juz raz wczesniej o tutaj poczynilismy zmagania z ta masa. teraz nauczone doswiadczeniem i zaznajomione z technika swirlowania zrobilysmy troche bardziej skomplikowane koraliki.
do zrobienia swirli potrzeba:
fimo w przynajmniej dwuch kolorach, oraz najlepiej sie sprawdza opakowanie od CD, ale kazda inna plaska twarda plytka da rade.



Najpierw robimy kulki, kroimy na polowe i zlepiamy znowu w kulke.


A potem to juz tylko krecimy i krecimy





a pr\y tym swirlowanieu sie mozna troche zamarzyc i poszalec, oto Marcelinka juz sie wyswirlowala :)


A oto nasze wyswirlowane koraliki, teraz tylko dziurki i do pieca:


A w naszym konciku pozdrowien, dzisiaj buziaczki dla Danielka, bardzo nam ladnie zjadal fimo i wcale sie przy tym nie krzywil. :)






Monday, May 14, 2007

Warsztat dziesiaty

Na wstepie pragne doniesc, ze w naszej rekawiczce oszczednosciowej znajduje sie niebagatelna, suma 54 euro. W najblizszym czasie trzeba beszie zdefraudowac troszke forsy.

A w naszych warsztatowych zmaganiach, czas nam uplywal na robieniu koralikow. Haftowania znowu nie bylo, wszystko przez pospiech. W ferworze przygotowan, zapomnialam wziac ze soba przykladowego sciegu. Nie odpuszcze jednak nastepnym razem. Projekt szalonego paczlorka czeka!
Udzial w warsztacie wziely: Marcelina, Monika, ja i spozniona troszke Ela. Malo nas bylo, ale za to bardzo efektywnie. Plan byl prosty. Modeline odpowiednio ciepla, nalezy przecisnac przez strzykawke, aby utworzyly sie niteczki, ktore pozniej nalezaloby nawinac na drucik. Ot co. Proste.




Niestety, jak sie okazalo, strzykawka to nie byl najlepszy pomysl. Za duzo sily trzeba bylo uzyc i jakos to wcale a wcale nie szlo. Nawet goraca woda nie pomogla. Przeszlysmy wiec do recznego walkowania rulonikow. A i inne tworcze pomysly nam wpadly do glowy.






A oto i efekty. Mnie sie bardzo podobaja. Zwlaszcza po wypaleniu juz w domu, koraliki nabraly ladnego, mieniacego sie z lekka koloru. Niektore z nich wygladaja jak stare zloto inne jak drewno. Nalezy je tylko skomponowac w naszyjniki, branzoletki, kolczyki. Ale to juz kiedy indziej.




Aha, zapomnialabym o pozdrowieniach. Gabi, specjalnie dla ciebie, serdecznie pozdrawiamy z krainy deszczowcow. Baw sie tam w kraju dobrze, tylko nie zapomnij wrocic.